Forum Orthank
Forum Gildii Magów z Bruineny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowieść o srebrnym liściu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Orthank Strona Główna -> Gospoda
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Shira AsceNar
Mag



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Isengard

PostWysłany: Nie 18:34, 15 Paź 2006    Temat postu: Opowieść o srebrnym liściu

*Shira usiadła przy stoliku* Teraz mogę Wam opowiedzieć, o pewnej historii, która przytrafiła mi niedawno*Macie ochotę posłuchać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paldir Valedhel
Mistrz



Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 1610
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Nie 18:35, 15 Paź 2006    Temat postu:

Oczywiście.*Odparł z uśmiechem siadając koło Shiry.*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sargo Mithdae
Strażnik Tajemnic - Przywódca klanu



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Nie 18:37, 15 Paź 2006    Temat postu:

*Uśmiechnął się lekko.* Opowiadaj...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marlis
Mag



Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 841
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/6

PostWysłany: Nie 18:39, 15 Paź 2006    Temat postu:

*usiadł na parapecie....*
Chętnie posłucham...Jak zwykle


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shira AsceNar
Mag



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Isengard

PostWysłany: Nie 18:44, 15 Paź 2006    Temat postu:

Znaczy nie będę Wam opowiadać, po prostu przeczytam. Tak będzie lepiej*Shira rozwinęła kawałek papieru i zaczęła czytać*

Shira piechotą przemierzała drogę z Minas do siedziby Gildii Magów w Isengardzie. Jej trasa prowadziła przez wieczny las. Drzewa, siła natury. Widziały nie jedno, słyszały każdy szept wypowiedziany w granicach lasu. Każdego wędrowca, który zapuścił się w głąb, obserwowały uważnie. Wystarczyło by znużony drogą piechur, położył głowę pod pniem, a mądre drzewa wiedziały wszystko o jego życiu i zsyłały pomocne sny, albo odstraszające koszmary. Ale drzewa potrafiły być także mściwe, gdyby tylko ktoś ośmielił się je zaatakować. Ale Shira nie miała niecnych zamiarów. Szła powoli, przypatrując się słońcu prześwitującemu przez korony drzew. Trawa była miękka, aż zachęcała do odpoczynku. Usiadła, plecami oparła się o pień, zamknęła oczy. Uczuła jak drzewo przy którym usiadła, poznaje ją, chwilę rozkoszowała się odpoczynkiem, patrząc jak w lesie robi się co raz ciemniej, jak żółte promienie prześwitujące przez liście robią się rubinowe.

Po chwili zapadła w sen. Stała pośrodku lasu, a wokół niej stała gromada prastarych elfów. Rozglądała się zlękniona, ale elfy nie chciały jej straszyć. Ubrane były w zeschnięte liście, ich smutne twarze wyrażały troskę. Ciemne oczy w kształcie migdałów, patrzyły na Shirę z wyczekiwaniem i nadzieją. Małe poruszenie w szeregach elfów, które rozstąpiły się przed wysoką panią. Jej suknia ciągnęła się po ziemi, gdy materiał przesuwał się dalej na trawie pojawiały się małe kwiatki. Szata z delikatnego materiału w kolorze intensywnej zieleni dodawała jej powagi. Skraj sukni zdobiony był złotą lamówką. Długie rękawy majestatycznie spływały wzdłuż smukłej sylwetki kobiety. Białe włosy związane były zielonym źdźbłem trawy, a liście opasające jej głowę tworzyły koronę. Oczy w kształcie migdała także były zielone, a usta żółte, jak u jesiennych liści pełne żyłek. Jedyną biżuterią jaką nosiła był zawieszony na zaplecionym sitowiu, mały zielony kamień w kształcie liścia klonu, którego krawędzie oprawione były w srebro.
- Witaj Shiro – dziewczyna machinalnie ukłoniła się przed mocą jaka emanowała z kobiety w zieleni. – Jestem Mealiena, królowa tego lasu. Chciałam się z tobą spotkać, bo muszę cię prosić o pomoc. Twoja matka była elfem, kiedyś mieszkała w tym lesie, gdyby nie zakochała się w śmiertelnym, zostałaby tu do dziś. Była świetną wieszczką, potrafiła przewidzieć przyszłe zdarzenia. Gdy odchodziła, powiedziała, że jej córka pomoże nam odzyskać nasze dziedzictwo. Od tamtej pory czekaliśmy na ciebie. Gdy tylko przekroczyłaś granicę naszego lasu, moje elfy nie mogły się doczekać kiedy opowiem ci o twojej misji. – Mealiena górowała nad Shirą, patrząc w jej oczy, wydawało się, że zagląda się do głębokiej studni. Królowa wzięła czarodziejkę, za rękę. – chodź opowiem ci o naszym problemie.
Szły przez las, aż dotarły do nie wielkiej polany, gdzie las stykał się z olbrzymią skałą, która tworzyła jakby ścianę, z której wypływała spieniona woda. Wodospad oświetlany przez promienie, załamane światło tańczyło wśród kropli rozbryzgiwanej wody, efekt tęczy dawał wrażenie nierealnego świata. Podeszły do małego oczka wodnego, do którego wpadał wodospad. Mealinea przykucnęła i wskazała ręką na coś co poruszało się tuż pod powierzchnią wody.
- To były piękne ryby, ich złote łuski, odbijały promienie słońca tworząc wokół pewną aurę. W nocy, gdy księżyc w pełni przesyłał swoje odbite światło ryby te zmieniały kolor, podpływały blisko siebie, tworząc jakby tarczę, która odbija blask księżyca. Wtedy nadchodził czas wyboru. U nas nazywany Lunearien, młode elfy, stają w poświacie i stają się dorosłe. Ich uszy właśnie wtedy przybierają ten charakterystyczny kształt. Tylko dorosłe elfy mogą stanowić o naszej społeczności, walczyć i rozmnażać się. Od tygodni nie przeprowadzaliśmy Lunearien, ryby już nie tworzą tego magicznego otoczenia. Trzeba wejść tam, i dowiedzieć się dlaczego tak się stało. – objęła rękami nogi, brodę oparła na kolanach – jeśli nic się nie zmieni jesteśmy skazani na wymarcie, jeśli nie będziemy się rozmnażać, to wyginiemy jak zielone skrzaty przynoszące szczęście. Wybiją nas co do jednego. Podpalają lasy i krzyczą, że tu nie ma miejsca dla odmieńców. – Mealinea zacisnęła pięści, rozluźniła się i mówiła już spokojniejszym głosem. – Mam nadzieję, że nam pomożesz. – odwróciła głowę w stronę Shiry – W tobie jedyna nadzieja. Wszyscy tu czekaliśmy na ciebie jak na zbawienie. Możesz zginąć, a wraz z Tobą nasza nadzieja, a potem my.
Shira słuchała jej uważnie, zastanawiała się czy może odmówić i tak po prostu odejść.
- Czemu nikt tam nie poszedł przede mną? Czekaliście na mnie? Bo tak wam ktoś powiedział, że ja to załatwię, ot tak! – Shira strzeliła palcami.
- Było kilku śmiałków, ale gdy nie wrócili… nie znalazł się nikt inny, wszyscy czekaliśmy na kogoś kto posiada moc większą od nas. A ty ponieważ nie jesteś tylko elfem ale także człowiekiem masz większe szanse. Poza tym – kobieta zawiesiła głos – w twojej rodzinie już kiedyś urodziła się osoba obdarzona wielką mocą. Walka ze złem jest twoim przeznaczeniem, jeśli nie pójdziesz za nim ono i tak cię dopadnie.
- Nauczyłam się już nie walczyć z czymś co jest mi pisane. Ale nie wiem, czy akurat wejście tam…- zamknęła oczy – czy to jest moje przeznaczenie?
- Coś skierowało Cię właśnie tu, a my… czekaliśmy na ciebie. To twoja matka przekazała nam przepowiednię, że tu wrócisz i zrobisz to co może nas uratować. Nie jestem Ci w stanie powiedzieć co Cię czeka za tym wodospadem, wiem tylko, że jest tam grota. Nic więcej.
Shira walczyła ze sobą, wiedziała, że jeśli tam nie pójdzie może nie wrócić. Znała się na magii, ale nie wiedziała czy to wystarczy na to co ją spotka w grocie. Odwaga nie pozwalała jej uciec przed fatum.
- Dobrze pójdę. – Zacisnęła pięści. Mealinea zdjęła z szyi liść i podała go dziewczynie.
- Weź go ze sobą ma podobno wielką moc, ale mnie jej nigdy nie ujawnił. – Podeszły do wodospadu, Shira starała się przez spienioną wodę dojrzeć wejście do wnętrza skały. Nabrała oddechu, spojrzała na Mealineę i rzuciła się w spadającą wodę, nie słyszała już elfki, która życzyła jej szczęścia.
W środku było ciemno, szum wodospadu odbijał się echem co powodowało dziwny głuchy dźwięk w grocie. Szła powoli, jedną ręką dotykając śliskiej ściany. W tej ciemności czas płynął szybciej, nie wiedziała jak długo potykała się w tej ciemności ani jak długo raniła palce o ostre krawędzie skał. Brodziła w wodzie, która płynęła i wpadała do małego oczka wodnego. Od dłuższej chwili nie słyszała już dudnienia wodospadu, przypuszczała, że odeszła od niego dość daleko. Korytarz rozszerzał się, aby łatwiej jej było iść, Shira wyczarowała sobie nad głową niewielki płomyk ognia, który dawał światło. Po chwili dotarła do olbrzymiej sali, pośrodku której stało wielkie drzewo, którego jedna połowa była z kamienia. Shira gwałtownie cofnęła się i przylgnęła do ściany. Wokół w połowie skamieniałego, olbrzymiego drzewa, spod którego wypływała rzeczka, która później wpadała do oczka, rozbite było obozowisko. Paliło się ognisko, wokół prowizorycznych namiotów siedziały małe zielone stwory o dwóch wystających zębach z przodu. Miały małe spiczaste uszy i małe świecące oczka. Nie było słychać, żeby się ze sobą porozumiewały, u prawej ręki miały jeden długi palec, pozostałe były krótkie i szponiaste. Palec ten zginał się w kilku miejscach. Właśnie tym palcem jeden z potworków dotykał drugiego. Najmniejszy z potworków z najbardziej owłosionym brzuchem, podszedł do drzewa i wgryzł się w tą stronę gdzie była jeszcze kora, zatopił w niej dwa wstające zęby i pił. A z każdym łykiem kilka gałęzi drzewa pokrywał kamień. Coś dotknęło jej stopy, Shira podskoczyła i zobaczyła małe stworzonko, które wpatrywało się w nią z nienawiścią. Wyszczerzyło zęby i zasyczało. Reszta potworków szybkimi susami znalazła się obok elfki. Jeden z nich skoczył, Shira automatycznie rzuciła rękami wymachując zaklęcie obronne. Potworek odbił się od niewielkiej tarczy, którą udało się w tym tempie wyczarować. Reszta potworków cofnęła się nieznacznie. Shira rozglądała się niepewnie, kilkanaście niewielkich brzydali nie powinno zrobić jej krzywdy, miały one co prawda ostre zęby, ale były malutkie. Jej rozmyślania przerwał atak tego potwora, który poprzednio odbił się od poleciał w resztę, wstał i znów zaatakował, tym razem był szybszy. Zdążył dopaść jej łydki i za nim go oderwała wyssał jej krew. Shira złożyła ręce w geście obronnym, tworząc wokół siebie pole siłowe. Noga nie bolała. Uczucie zimna idące od łydki w górę z przerażeniem spojrzała w dół. Zamiast łydki zobaczyła kamień.
Odkąd zobaczyła to drzewo wiedziała, że to ono jest jej zadaniem. To właśnie to drzewo, z którego wypływała rzeka było jej celem. Ono dawało życie rybom, które pływały w sadzawce przy wodospadzie. A te małe złośliwe stwory zabijały życiodajną energię drzewa. Nie wiedziała czy jest możliwe uratowanie drzewa, ale wyeliminowanie brzydali na pewno mu nie zaszkodzi. Z przytwierdzonego przy pasie woreczka, wyciągnęła jakieś nieznane sproszkowane zioła, rozsypała je wokół siebie.
-Vollimah-aghem-mai. – Shira wypowiadała szybko zaklęcie. Wokół niej pojawił się niebieski płomień, gdy sięgał jej już do pasa. Shira szybko zdjęła pole siłowe i czekała na atak. Kilka stworów rzuciło się na nią z trzech stron. Gdy były już blisko płomienia, Shira spotęgowała zaklęcie.
-Vallard!!- z płomieni wyłoniły się długie ręce, złapały atakujące potwory i wciągnęły je do płomienia. Słychać było tylko suchy trzask. Do ataku ruszyła reszta rozłoszczonych potworków, które po kolei znikały w niebieskim ogniu. Gdy wszystkie długozębne potwory zniknęły a płomień dopalił się, Shira usiadła pod ścianą, obiema rękami przesunęła sztywną nogę tak aby było jej wygodnie. Nie wiedziała jak sobie poradzić z kamieniem wokół swojej nogi i wokół drzewa. Dotknęła szyi, bo liść, który dała jej Mealinea pulsował jakąś dziwną mocą. Zdejmując go, srebrny liść wysunął jej się z dłoni. Dotknął jej nogi, która powoli wracała do życia. Gdy Shira mogła już pewnie stanąć na obu nogach, zabrała liścia i podeszła do drzewa. Dopiero teraz zauważyła posągi przypominające elfów, które zastygły w dziwnych pozach, wyglądały jakby się broniły. Dotykała ich liściem, a oni wracali do życia. Gdy ożywiła ich wszystkich, podeszła do drzewa. Dotknęła go dłonią i pogładziła po korze. Liść w jej ręku pulsował. Przyłożyła go drzewa, które budziło się bardzo powoli. Z każdą chwilą jaśniało swoim wewnętrznym światłem. W pomieszczeniu zrobiło bardzo jasno. Promienie odchodziły od drzewa oświetlając ściany jaskini, w której znajdowały się przepiękne rubiny. Czerwona poświata ukazywała piękno tego miejsca. Liście na drzewie upodobniły się do zielonego kamienia oprawionego w srebro. Woda wypływająca spod korzeni zaczęła szybciej płynąć i wesoło szemrać. Shira zmęczona poszła jej brzegiem w stronę polany elfów.
- Nie było Cię dwa dni, straciliśmy już nadzieję, ale ja… wierzyłam – Mealinea złapała Shirę gdy ta o mało nie wpadła do sadzawki. Shira pokrótce opowiedziała co się wydarzyło.
- Teraz powinno wszystko wrócić do normalności dla was i dla mnie. Dbajcie o drzewo, nie pozwólcie więcej tym mały szkaradzieństwom dostać się do życiodajnej wody. A i jeszcze jedno – Shira otworzyła dłoń. – To należy do Ciebie, powiedz mi skąd go masz? – Mealinea zamknęła dłoń Shiry – należy do Ciebie, od wieków był w Twojej rodzinie, dostałam go od Aarici, twojej matki. Chciała, żebym go dla Ciebie przechowała. Podobno twoja prapraprababcia Alinena opiekowała się takimi drzewami, kiedyś były ich setki. Nic więcej nie wiem. – Shira już jej nie słuchała spała twardo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paldir Valedhel
Mistrz



Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 1610
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Nie 18:56, 15 Paź 2006    Temat postu:

*Słuchał w zamyśleniu, a gdy czarodziejka skończyła, powiedział.*Wspaniała historia...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sargo Mithdae
Strażnik Tajemnic - Przywódca klanu



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Nie 19:03, 15 Paź 2006    Temat postu:

Zaiste, podobała mi się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marlis
Mag



Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 841
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/6

PostWysłany: Nie 19:09, 15 Paź 2006    Temat postu:

*uśimechnął się tylko co znaczyło o jego nastroju*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sews Seniel
Gość






PostWysłany: Nie 19:56, 15 Paź 2006    Temat postu:

*do gospody wszedł zmęczony mag, jego płaszcz przypominał szmatę jaką kobiety wycierają podłogi. Powitał zebranych tu tymi oto słowy* Witajcie, ponownie Przyjaciele. Wybaczcie mi, że spóźniłem się trochę z powrotem, lecz niestety podczas wyprawy zdażyła mi się niemiła niespodzianka *westchnął, po czym zamówił kubek gorącej herbaty*
Powrót do góry
Marlis
Mag



Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 841
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/6

PostWysłany: Nie 20:23, 15 Paź 2006    Temat postu:

[ Czemu kobiety wycierają podłogi ? Ja Shirze pomagam sprzątać w domu Wink]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shira AsceNar
Mag



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 764
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Isengard

PostWysłany: Pon 7:19, 16 Paź 2006    Temat postu:

*Shira nic nie mówiła, uśmiechała się tylko lekko, bawiąc się zawieszonym na szyi zielonym liściem oprawionym w srebro*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sews Seniel
Gość






PostWysłany: Pon 14:05, 16 Paź 2006    Temat postu:

[to było tylko porównanie, które kiedyś zobaczyłem w karczmie;)]
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Orthank Strona Główna -> Gospoda Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin